Armand Levy do Władysława Mickiewicza, 23 września 1855
Po wspólnym śniadaniu z Urem, mamą Alptu i Adrianem wyruszyliśmy w stronę Uniwersytetu Marmara, na którym to nasz towarzysz miał egzamin, a mieścił się on po stronie azjatyckiej. Jechaliśmy niecałe dwie godziny, ruch uliczny jest tu zabójczy.
Uniwersytet, podobno najlepszy w dziedzinie wychowania fizycznego w Turcji, jak dla mnie jest mały i chowa się w blasku naszego warszawskiego awfu. Zaczynamy zwiedzać obiekty sportowe, po czym Ur udaje się na egzamin a my kierujemy się do stołówki na lunch.
Po około 1,5 godzinie opuszczamy uczelniane mury, a nasza kompania się powiększyła, dołączyli do nas Mamet Emi i Mert. Ruszyliśmy najpierw nad Bosforn, pogoda tego dnia była piękna, niebo błękitne. Zobaczyliśmy twierdzę, po czym rozpoczęliśmy wspinaczkę na pobliskie wzgórze, gdzie mieści się park z pięknym widokiem.
Na europejski kontynent wróciliśmy promem. Za radą Aykuta zaopatrzyliśmy się w simit dla ptaków, które chętnie o niego walczyły.
Dalej kroczyliśmy w kierunku Taksim, dzielnicy pełnej kawiarni, barów. Najpierw przejechaliśmy jedną stację historycznym metrem (drugim na świecie) po czym udaliśmy się do wierzy Galata z której rozpościerał się piękny widok, a gra kolorów na niebie dokończyła dzieła cudu :)
Spacerowaliśmy spokojnie główną ulicą spacerową, Istiklal Caddesi. Tu można poczuć się europejsko, a zarazem zobaczyć jak przenikają się kultury. Jeszcze raz zboczyliśmy z trasy, by zajrzeć do katolickiego kościoła, myślę, że było to bardzo ciekawe dla naszych tureckich towarzyszy podróży.
W ten sposób dotarliśmy do pomnika nikogo innego, jak Ataturka, który wieńczy ten deptak. Tu też rozstaliśmy się z Memetem Emi i Mertem, a razem z Urem wróciliśmy do domu.
Kanki, czyli po turecku Bracia :) |
na tle Bosforu po azjatyckiej stronie Istambułu |
simit dla mew |
drugie najstarsze metro na świecie |
na wieży Galata |
widok na Istambuł |
w kościele św. Antoniego |
znów w chuście |
Nieźle Ci w chuście Kazik! :) Piekne zdjęcia!
OdpowiedzUsuń