Alphonse de Lamartine
Piszę już do Was z Rumunii. Spokojnej, przyjaznej Rumunii. Gdzie jest Martka i Stefan, w miejscu gdzie odpoczywamy.
Ale jeszcze czas na opowieści z Istambułu. W dzień piąty wyszliśmy zwiedzać miasto z Alptu. Zaczęliśmy od parku miniatur. Przyjemne miejsce. W większości oglądaliśmy już to, co wcześniej udało nam się zwiedzić. Następnie muzeum pełne pojazdów, także technologii, transportu. Pięknie zrobione i ciekawsze niż mogło mi się wydawać na początku. A moja ulubiona część to stare samochody :)
Dalej poszliśmy kupić bilety na pociąg do Rumunii. Spacerowaliśmy po mieście, zjedliśmy bosforską rybę w bułce, płynęliśmy promem i pojechaliśmy na jedno ze wzgórz. Aby dostać się na szczy użyliśmy kolejki- teleferik, gdzie też wypiliśmy turecką herbatę.
Wieczór spędziliśmy w domu, z Urem i rodzicami Alptu, a chłopaki w międzyczasie pojechali do fryzjera.
Czuję się zmęczona, dlatego też będę kończyła. Buziaki z Rumunii :*
Większość zdjęć z tego okresu jest zrobiona przez Alptu jego aparatem, co da się wyczuć ;)
park miniatur |
muzeum transportu |
parzenie tureckiej herbaty |
na promie |
galata tower w garści |
na wzgórzu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz