środa, 12 grudnia 2012

Efez

Początek podróży jest mozolny. Trudno nam wydostać się z ogromnego Izmiru, ale w końcu się udaje. Docieramy do Selcuk i zaczynamy zwiedzanie. Są tu ruiny bazyliki św. Jana apostoła i najprawdopodobniej właśnie w tym miejscu zmarł.
Następnie idziemy coś zjeść. Gdy wychodzimy z naszej restauracji zaskakuje nas deszcz. Idziemy w stronę ulicy, a po drodze zachwycamy się drzewkami pomarańczowymi.
Pada coraz bardziej, postanawiamy złapać bus do Efezu, to kilka kilometrów. Gdy dojeżdżamy na miejsce pogoda się nie zmienia, po przerwie na herbatę zaczynamy zwiedzanie w deszczu. Jest to bardzo ładne miejsce. Najlepiej zachowane antyczne miasto w Turcji. Robi wrażenie. Piękny teatr, biblioteka Celsusa, kolumny, drogi.... I w między czasie deszcz ustępuję.
Kolejny nasz cel to Maryemana, dom Marii, w którym według przekazów, spędziła swoje ostatnie lata na ziemi. Żeby tu dotrzeć robimy pętlę wokół Efezu, łapiemy stopa (po drodze zjadamy kilka mandarynek prosto z drzewa) i docieramy na miejsce. Jest tu bardzo przyjemnie. Domek jest malutki, teraz jest tam kapliczka. Za radą pani Danusi z Ankary pytamy o księdza Bartka. W ten sposób poznajemy innego księdza z Polski, który powiedział nam, że "Bartek pojechał na godzinę do miasta". Chwilę spędzamy w tym miejscu i czas na nas żeby ruszać w drogę. Dziś chcemy dojechać do Denizli, oddalonego o niecałe 200 km.
Gdy wychodzimy na drogę i zaczynamy schodzić w dół podjeżdża samochód i okazuje się, że to właśnie ksiądz, którego szukaliśmy. Zabiera nas ze sobą do miasta na obiad. Miło spędzamy ten czas, opowiada nam o swojej pracy tu w Turcji i o swojej ostatniej wyprawie w Himalaje, jest wciąż po dużym wrażeniem.
Następnie odwozi nas na dobrą drogę. Tam się żegnamy.

Jest już ok 16. Mamy poczucie, że została nam już tylko godzina i się ściemni. Ale zatrzymuje się pierwszy samochód, a potem tir, który podrzuca nas bezpośrednio do miejsca docelowego.

Ok 40 min czekamy na naszego gospodarza. Tym razem nauczyciel języka angielskiego. Mieszkanie ma bardzo brudne, jakoś nie czuję się w nim swobodnie. Kąpiemy się i zasypiamy.

ruiny bazyliki św. Jana

Efez



Mandarynki

Domek Marii


modlitwy


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz