środa, 28 listopada 2012

Święto Dziękczynienia i inne wydarzenia

Zacznę od Święta Dziękczynienia, czyli Thanksgiving Day. Tak jak już pisałam, w ostatnią niedzielę zostaliśmy zaproszeni do pana ambasadora Stanów Zjednoczony- Ray i do jego małżonki- Danusi. Było to bardzo miłe popołudnie. Najpierw, razem z Agnieszką i Adrianem, byliśmy w kościele na mszy, a potem pojechaliśmy do mieszkania naszych gospodarzy. Jest ono bardzo ładne z niesamowitym salonem. Na ścianach było bardzo dużo obrazów, których autorem był Ray, jak się dowiedzieliśmy z wykształcenia jest on artystą. Bardzo dużo porcelany, ceramiki typowo tureckiej, piękne drewniane skrzynie zamiast stołów...  Do tego miła, trochę świąteczna muzyka w tle. Wszyscy byli bardzo przyjaźni. Gośćmi głównie byli Polacy, ale nie tylko. Ambasador Węgier, ambasador Francji, którego żoną jest Polka, Turek i Turczynka których małżonkami również są Polacy... Było nas dużo i mogliśy poznać ważnych ludzi.
Zaczęliśmy od indyka z wieloma dodatkami, z żurawiną, słodkimi ziemniakami, ryżem i wieloma innymi. A potem najróżniejsze ciasta i łakocie, a także wyborne wino. Pysznie.
Był też moment, kiedy Pani ambasadorowa poprosiła o ciszę i wprawiła nas  refleksję za co możemy być wdzięczni.... będąc studentką w tak zacnym gronie, na erasmusie w Turcji u boku z ukochaną osobą łatwo było znaleźć ku temu powody :)
I dodatkowo okazało się, że oprócz mnie wśród gości były jeszcze dwie Katarzyny, a że był to 25 listopad odśpiewano nam imieninowe sto lat !

Teraz przeskoczę do poniedziałku. Tego dnia z Adrianem pojechaliśmy na konferencję do Narodowej Agencji Tureckiej, zorganizowaną specjalnie dla studentów erasmusa, a także innych programów wymiany. Opowiadali nam o kulturze, języku, szoku kulturowym, innych możliwościach wymian niż właśnie erasmus, trochę potrenowaliśmy język turecki. To był dobry czas, chodź nie przybyło nas dużo.
 Gdy wszystko się skończyło z ekipą jeszcze kilku znajomych ruszyliśmy na tureckiego fastfooda, tortillę z shormą :)

A ostatnie wydarzenie o którym chcę Wam napisać, to wczorajszy obiad. Zostałam na niego zaproszona przez pacjentkę z domu nadziei. Pojechałyśmy razem z Nuri. W salonie było wiele kobiet, wszystkie, które uczestniczą w zajęciach z jogi. Jest to wszystko bardzo miłe, ale niestety bariera językowa daje się we znaki. Moja główna rola to uśmiechanie się do wszystkich, one coś do mnie mówią, ja próbuję zrozumieć, a Nuri mi pomaga.
Obiad był bardzo smaczny, zupa jakby pomidorowa, potrawa, która nazywa się "leśny kepap" i ryż z kurczakiem. Na dodatek surówki i borek, typowa turecka przekąska. A na deser Asuer, jak przeczytałam w internecie "budyń Noego". Turcy tłumaczą mi, że tam jest wszystko, bo składnikami są: pszenica, fasola, skórki pomarańczy, ryż, figi, rodzynki, cukier, granat, orzechy włoskie i pistacjowe...

A wieczorem w ramach przygotowań do kolejnej podróży obejrzeliśmy z Adrianem "Troję". Wyruszamy już w najbliższą sobotęi w planach mamy Canakkale (Troja), Izmir, Efez i Pomukale!

Ostatnie dni lecą mi bardzo szybko, jest mi dobrze. Lubię moją grupę na studiach, dzieją się ciekawe rzeczy, a wiele ciągle przed nami.

konferencja

Borek, typowa turecka przekąska

Asure, turecki deser


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz