Ale bardzo cieszę się również z tego dnia na uczelni, był bardzo miły. Ten tydzień to kardiopulmonologia, czyli choroby serca i płuc. I lubię moją nową grupę, studenci mówią po angielsku, w różnym stopniu, ale mówią. Mam też sporo urozmaicenia, bo chodzimy na różne oddziały, także pediatryczne, intensywnej terapii i inne.
Moja nauczycielka zabrała mnie na lekcję jogi, którą prowadzi w "domu nadziei", gdzie przebywają kobiety chore na raka. Dom jest piękny, w starym tureckim tradycyjnym stylu, a te kobiety mają w sobie dużo pozytywnej energii. Była z nami jeszcze Nuri, turecka koleżanka. A dziś byłyśmy tam ponownie i zostałyśmy zaproszone na turecki obiad do jednej z tych pań w przyszłym tygodniu :)
Ponadto w środę poszliśmy do opery na "Alibabę i 40-stu rozbójników". Myślę, że była ona bardzo dobra, ale niestety w tureckim języku, a to w połączeniu ze zmęczeniem, sprawiło, że trochę przysnęłam ;)
A we wtorek przygotowaliśmy obiad dla nas i naszych znajomych: Jana z Niemiec i Christiny z Rosji. Było pysznie, a do tego polska wiśniówka... ;)
Ah i sytuacja w mieszkaniu uległa stabilizacji, zakopaliśmy "wojenny topór" i jest po prostu dobrze.
Alibaba i czterdziestu rozbójników |
wtorkowy obiad |
a tak sobie gotujemy :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz