Dziś po zajęciach odwiedziłam hamam. Był to mój pierwszy raz i moje wrażenia są bardzo pozytywne. Tutaj w Turcji mają one długą tradycję. Już za dawnych czasów kobiety, jak i mężczyźni spędzali tam wiele czasu, dbając o higienę, jak i o dobre samopoczucie. Wiele matek także w ten sposób szukało żon dla swoich synów. Tureckie łaźnie dzielą się na damskie i męskie.
A jak to wygląda w praktyce i w dzisiejszych czasach? Gdy weszłam do środka, najpierw zaprowadzono mnie do małej kabiny, gdzie mogłam spokojnie się rozebrać, zostawić rzeczy i opatulić chustami, które były specjalnie przygotowane. Następnie pani poprowadziła mnie wąskimi przejściami do "komnaty", gdzie były kraniki, tam za pomocą miski, oblewałam swoje ciało wodą. Po takim rytuale, przeniosłam się do głównego pomieszczenia, gdzie na środku miał swoje miejsce duży marmurowy stół/ kamień, tam poczekałam na panią, która pokazała mi co mam robić. Położyłam się na kamieniu, a ona specjalną rękawicą tarła moje ciało, był to peeling. Następnie spłukał mnie miskami ciepłej wody i zaczął się masaż, który był wykonywany żelem do ciała, w ten sposób wyszorowała mnie porządnie, a na koniec umyła mi włosy i po raz kolejny spłukała obficie wodą.
Hamam to miejsce relaksu, jednak pomimo całej frajdy, jaką mi to dawało, czułam się trochę skrępowana. Panie tam pracujące nie mówiły po angielsku, dlatego też nie wszystkie reguły tam panujące były dla mnie jasne. Oprócz mnie były tam jeszcze dwie lub trzy kobiety, które poddawały się tym rozkoszom.
W tureckiej łaźni można spędzać wiele godzin, najlepiej rozmawiając, plotkując. Jest to wspaniałe odetchnięcie dla ciała. Polecam :)
ps- niestety nie miałam ze sobą aparatu, dlatego dołączam zdjęcia znalezione na stronie mojego Karacabey Hamam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz